Z uśmiechem pod wiatr
To za sprawą tej magicznej daty, pogoda była w niedzielę tak nieprzewidywalna? Cały tydzień lało, więc większość z pewnością nie planowała w niedzielę pojawić się w Jankowie. W niedzielny poranek niespodzianka – słońce, więc pakowanie i jedziemy. Na Alasce niespodzianka – wietrzysko, jakiego dawno nie było.
Fale, spadające torby z ławek i kubki ze stołów. Tak więc skracaliśmy wszystko do minimum.
Rozgrzewka raz, dwa, kąpiel parę minut, ciepłe ciuchy i na zupkę. Zupka Agnieszki i Rafała, mimo problemów logistycznych dotarła i pysznie rozgrzała. Nasz Darek – człowiek dusza stał się pełnoletni, więc gromkie sto lat rozbrzmiało z gardeł Alaskowiczów, a potem szybko na herbatkę i ciacho.
To było najkrótsze spotkanie, najmniejsza liczba morsujących 57 osób, tak więc i moja relacja ma w tym miejscu swój kres. Czekamy na Was w kolejną niedzielę
KAROL