STRASZNY GRZEGORZ
Myślałem, że ulewa z ubiegłego tygodnia to już szczyt nieszczęść, jakie może nas spotkać. Nie doceniłem przyrody, spłatała nam figla i przygoniła orkan Grzegorz. Już w nocy wiało strasznie i od rana rozważaliśmy już z Markiem odwołanie kąpieli ze względów bezpieczeństwa.
Pojawiliśmy się na Alasce na rekonesans i okazało się, że grupa z wątpliwościami była większa.
Drzewa były mocno rozbujane, niektóre już powalone, ulewny deszcz i wiatr zmiatający wszystko.
Parę osób na chwilę wskoczyło do jeziora, ale i ci na brzegu byli równie mokrzy, tak więc wszyscy zaliczyliśmy kąpiel. Szybkie łyki gorącej herbaty (obowiązkowo po trzy kubki) i tu nagle na stole pojawiają się pączki i rożki od Marcina… I jakoś domowo się zrobiło, choć dłużej nie chcieliśmy z niepokojem spoglądać na uginające się drzewa. Halloween z święta przebierańców stał się świętem upiorów pogody.
Statystyka na Alasce dla mnie dotąd nieznana – ok. 30 osób na plaży, w wodzie 10, brak ogniska i komunikatów Marka. Hmmm… dobrze, że choć przez chwilę mogłem wypróbować w terenie nowy obiektyw alaskowy.
DO TRZECH RAZY SZTUKA! Za tydzień musimy w końcu ruszyć z tym sezonem pełną parą.
{gallery}galerie/STRASZNY-GRZEGORZ-2017-10-29{/gallery}