ŁAPANIE LODU
Mróz w nocy i dzień przez prawie cały tydzień przyniósł efekt w postaci tafli lodu o sporej grubości na naszym jeziorze. Może szału nie ma, bo te 10-12 cm nie pozwala poszaleć, ale jak na tą zimę to już sukces. Dla bezpieczeństwa raczej pilnowaliśmy, by nie zapuszczać się w spacerach za daleko od brzegu, bo o pęknięcie świeżego lodu nie trudno.
Po raz pierwszy pilarze mogli uruchomić swe piły do lodu – Arek i Jarek z wielką wprawą pocięli lód a grupa techniczna usunęła kry, by się nimi nikt nie pokaleczył.
Dorota rozgrzała grupę na plaży, pozostali pobiegali po lesie i tak z lekka rozgrzani opanowaliśmy przerębel. 79 osób mogło zrobić sobie lodową sesje zdjęciową. Sam też korzystałem oddając aparat Arkowi mogłem być uwieczniony na paru fotkach, co nieczęste. Temperatura powietrza miała 2 stopnie, a wody 1 stopień, więc czy na brzegu czy w wodzie bez znaczenia, tyle tylko, że wychodzący z wody różnili się kolorem skóry od stojących na brzegu. Taki mały szczegół.
Nad ogniskiem pyszna zupka, a na stole dwa pyszne torty od foczki i morsa, którzy ukończyli 18 (+) lat.
Tradycyjne głośne sto lat dziś bez mikrofonów i playbacku, bo niestety sprzęt odmówił posłuszeństwa i komunikaty musiałem wydawać przez plastikowy kubek.
Za tydzień jak obiecałem butelka szampana z okazji 150. naszego spotkania, które za nami, a co jeszcze w następną niedziele? Na pewno nudy nie będzie, a powiem więcej na pewno będzie głośno i wesoło.
Szykuj torbę i pozytywne nastawienie, a my zapewnimy resztę.
Dziękuję za przygotowanie przerębla, kocioł zupki, słodycze i pyszne termosy z herbatą.
{gallery}galerie/LAPANIE-LODU-2018-02-11{/gallery}