CZERWONE CZAPY NA ALASCE
Taki dzień też w końcu musi kiedyś nadejść, z powodu zbiegu różnych spraw i zobowiązań musiałem dziś po RAZ PIERWSZY od 5 sezonów opuścić niedzielne Alaskowe spotkanie. Obiecuję poprawę, ale czy ktoś jeszcze ma tak małą absencję jak ja?
Dziś fotoreporterem był Beniu, a jego relacja zaczęła się od wychwalania krupniku od Irki i Asi, wiem też, że nikt na was nie gwizdał i nie wydawał komend, bo Aga i Marek byli też nieobecni. Muzyka szwankowała odrobinę bez Tomka, a i bez Doroty wielu „ponygusowało” sobie dziś bez ćwiczeń.
Stół jak widać był kaloryczny, pojawiły się nowe twarze w wodzie, no i temperatura wody miała tylko 1 stopień – oby zima nas nie zawiodła. Dziś policzyłem, że was było ok. 60 w wodzie, lecz pewnie ci, co nie dotarli, skuszą się za tydzień perspektywą pstryknięcia sobie fotki z kawałem solidnego lodu w dłoniach.
Jeśli pogoda nie zawiedzie i wy będziecie, no to ja nie mam wyjścia też będę! Do zobaczenia!
{gallery}galerie/CZERWONE-CZAPY-NA-ALASCE-2016-12-04{/gallery}