Pomysł na aktywną niedzielę

17 listopada 2019

Tak myślę jak wyglądałyby moje/wsze niedziele bez morsowania? Pobudka, śniadanko, kościołek lub porządki potem kawa, drzemka, obiad i nigdy niespełniona obietnica – pójdę na spacer. Jest jednak klub Alaska i on mobilizuje do spotkań na świeżym powietrzu. Bez względu na to czy ćwiczysz czy spacerujesz oddychasz jednak przez 2-3 godziny leśnym powietrzem, to też plus morsowania.

Na trzecie spotkanie wybrało się w niedzielę przeszło 100 osób, nadal nadleśnictwo Babki odmawia nam wjazdu samochodów technicznych i ustawienia toalety.

Przepraszamy za utrudnienia nie z naszej winy i niezrozumiały sprzeciw wobec nas. No cóż… życie.

Ognisko dziś jak zawsze rozpalił Zenek, Irka wytrwale zbiera deklaracje członkowskie, a ich już przeszło 100.

Może pora limitować ilość klubowiczów, padają głosy, ale jak odmówić uczestnictwa uśmiechniętym pogodnym adeptom, którzy i w tym tygodniu się pojawili?

Woda miała 8 stopni, a kąpieli zażyło 97 osób, były gromkie brawa dla pierwszaków i sesje selfie dla potomnych i świata Internetu. Zupę polską przygotowała dziś ekipa, do której co chwila ktoś się dopisywał. Czy była dobra? Bez wystawiania oceny powiem – nie zdążyłem pstryknąć jej zdjęcia i 30 litrów zniknęło migiem. Dziękujemy kucharkom i kucharzom.

Na stole bomby kaloryczne od jubilatów, a wśród tłumów zajadających się – Marek z komunikatami o Przesiece i rejsie do Szwecji, się chłop nakrzyczy by was wszystkich opanować, wyjątkowo niesforne dzieciaki! A to przez to pewnie, że Matki nie było. Za tydzień ostatnie wpłaty i zapisy na te wyjazdy pamiętajcie.

Pewnie o kimś i o czymś zapomniałem, ale Wy mi to możecie wytknąć za tydzień na kąpielisku, więc do zobaczenia.